W SOBOTĘ EUFORIA, W NIEDZIELĘ MIESZANE UCZUCIA ...
BARAŻ O SUPERLIGĘ: SIMI-COMPUTEX 5-4
I KOLEJKA LIGI HALOWEJ: SIMI - PRAWNICY 2-6
Nierówna forma, problemy kadrowe i niestety niejednokrotnie mniejsze umiejętności spowodowały, że w sobotni, listopadowy wieczór byliśmy zmuszeni do stoczenia bitwy z taką firmą jak COMPUTEX. Rywal nietuzinkowy, jedna z najlepszych szóstkowych drużyn ostatnich lat. Co ciekawe, mając już za sobą dwa rozegrane baraże w ostatnich latach, przystąpiliśmy do tego spotkania bardzo spokojnie. Oczywiście wiedzieliśmy co reprezentuje Przeciwnik i szanowaliśmy Go. Wiedzieliśmy jednak, że stać nas na wiele. Nie pomyliliśmy się…, ale po kolei.
Początek meczu bardzo nerwowy dla obu ekip. Kilka błędów, jednak bez konsekwencji. Najpierw dwukrotnie COMPUTEX poważnie zagroził naszej bramce. Broniący, niestety już po raz ostatni w bramce SIMI, KATAR był jednak na posterunku. Nie da się ukryć, że pierwsze 20 minut to piłkarskie szachy z lekkim wskazaniem na COMPUTEX. SIMI stać było jednak na objęcie prowadzenia. W swoim stylu na prowadzenie wyprowadził nas WANEK i miało być już „z górki”. Nic bardziej mylnego. Po 10 minutach było 1-1 po nieco przypadkowej akcji. Do przerwy nic się nie zmieniło i zaczęło być coraz bardziej nerwowo, tak z jednej, jak i z drugiej strony. Niesamowite emocje miały dopiero nadejść…
Po nerwowych 10 minutach, kiedy to obydwa zespoły chowały się za podwójną gardą by nie stracić bramki, szczęście uśmiechnęło się do nas. KACPER MARKS ze stoickim spokojem nie pomylił się oko w oko z bramkarzem. Radość znowu nie trwała długo. Brak koncentracji w kryciu po zdobyciu bramki spowodował, że nie minęły dwie minuty i było 2-2. W tej części gry nie było już mowy o „szachach”. Akcja za akcje, wet za wet. Twarda nieustępliwa gra, walka i szybkie akcje. To co najlepsze w futbolu. Tylko KATAROWI możemy podziękować, że nie straciliśmy bramki. Bronił świetny mecz, kto wie czy nie najlepszy w barwach SIMI. Kiedy znowu małą przewagę zdobyli Rywale, niesygnalizowany strzał z połowy boiska oddał TOMEK STRZĘPEK. Piłka jakimś cudem znalazła drogę do bramki i było 3-2. Historia lubi się jednak powtarzać. Po 60 sekundach wynik brzmiał już 3-3. Wydawało się, że emocje sięgają zenitu, ale to jeszcze nie wszystko. Kolejne 60 sekund mogło spowodować, że SIMI za rok grałoby w I lidze, ponieważ to COMPUTEX wychodzi na prowadzenie (3-4). Pozostawało 10 minut i sytuacja wydawała się beznadziejna. Wtedy to robotę w swoje ręce wzięli zawodnicy, którzy zapowiedzieli odejście z SIMI na sezon halowy. Najpierw MIKLAS doprowadza do remisu, a na minutę przed końcem DELA podwyższa wynik i SIMI po raz kolejny wychodzi z opresji obronną ręką. Powoli stajemy się specjalistami od baraży.
Wszystkim, którzy postawili wszystko na jedną kartę i byli z SIMI w tych trudnych chwilach, walczyli do upadłego, wielkie dzięki. Serca i zdrowie zostały na boisku i to dało skutek.
Mimo tego „sukcesu” ten sezon trzeba uznać za stracony. Graliśmy często słabo, bez zmienników. Gdy pojawili się zmiennicy (duża w tym zasługa Pana Siemianowskiego i Pawła Gozimirskiego) było już lepiej, ale niestety za późno. Dobrze, że się utrzymaliśmy, ale za rok trzeba popracować nad składem SIMI.
W cieniu barażu odbył się mecz w ramach pierwszej kolejki ligi halowej. Przeciwnik bardzo dobrze znany – PRAWNICY. Niestety, biorąc pod uwagę sobotnie starcie nie byliśmy w stanie wykrzesać z siebie wszystkiego. Po pierwsze zagraliśmy w okrojonym składzie, ponieważ nie wszyscy byli w stanie grać na drugi dzień. Inną sprawą jest zmęczenie. Mecz barażowy skończył się około 20, a już nazajutrz o 10.30 graliśmy kolejny w lidze halowej. Organizatorzy mogli jednak pomyśleć o takiej sytuacji.
W składzie SIMI na ligę halową doszło do kilku istotnych zmian. Wszystko to ma sprawić, że SIMI nie będzie chłopcem do bicia, a będzie walczyć z najlepszymi jak równy z równym. Czterech nowych graczy, z których trzech było obecnych podczas niedzielnego starcia ma istotnie wzmocnić kadrę zespołu, tym bardziej, że odszedł DELA i KATAR. MIKLAS zdecydował o pozostaniu w SIMI.
Niestety w pierwszym meczu nie dało to pożądanego skutku. Widać było brak zgrania i niewielki chaos w poczynaniach zawodników. Mimo porażki 2-6 można doszukać się pozytywów. Stworzyliśmy kilka ładnych okazji do zdobycia bramek. Słabiej było w grze defensywnej i brakowało skutecznego odbioru piłki. Przegraną zrzucamy na kanwę zmęczenia, braku zgrania i małej dekoncentracji. Najważniejszym okazało się utrzymanie w SUPERLIDZE letniej.
Za tydzień nie będzie już taryfy ulgowej. Mecz z SETO POOLS bezsprzecznie trzeba zagrać na wysokim poziomie, na jaki nas stać. Przyjęliśmy ze sponsorem pewne reguły w sprawie obecności na meczach. Wzmocniliśmy zespół. Jesteśmy na fali utrzymania w SUPERLIDZE. To wszystko sprawia, że zwyczajnie musimy zdobywać punkty na hali i walczyć o jak najwyższą lokatę. Termin rozegrania spotkania z SETO POOLS podamy w późniejszym czasie.
